wtorek, 8 lipca 2014

Rozdział drugi

Usiadłam na swoim łóżku i przebiegłam wzrokiem cały pokój. Przygryzłam wargę i wyciągnęłam z kieszeni pogiętą kartkę. Spojrzałam na schludnie zapisany rząd cyferek. Zadzwonić? Spontanicznie wystukałam numer na klawiaturze i nacisnęłam zielona słuchawkę. Dopiero, gdy usłyszałam pierwszy sygnał moje serce zaczęło łomotać.
-Justin Bieber, słucham- odezwał się po drugiej stronie słuchawki.
-Dzień dobry- mój głos niebezpiecznie drżał. Byłam na etapie, że zaraz się rozłączę i spalę ze wstydu. – Tutaj Emma Wesley- dopowiedziałam.
-Oh tak- zaśmiał się. O boże, ale to seksowne. Przygryzłam wargę i mimowolnie się uśmiechnęłam.-Dzwonisz w sprawie tej lekcji co?-coraz bardziej podobał mi się ton jakim mówił. Formalnie było seksownie, ale na luzie jest jeszcze lepsze.
-Dokładnie- wzięłam głęboki wdech.
-Wiesz co, dzisiaj nawet mam czas. Co ty na to?
-Idealnie- wypuściłam powietrze z płuc.
-No to na 18 u mnie w mieszkaniu. Wyślę ci adres sms-em.
-Oczywiście.
-Do zobaczenia.- odpowiedział, zanim się rozłączył. Odsunęłam komórkę od ucha i zablokowałam ją. Moje serce zaczęło walić jak oszalałe. Przetarłam twarz dłońmi. Mój telefon zabrzęczał, informując mnie o nowej wiadomości. Otworzyłam ją i przeczytałam kilka razy zawartość. Zdawało się, że nie mieszka daleko. Chwała bogu. W jednej sekundzie zerwałam się z łóżka i podleciałam do szafy. Przekopywałam całą jej zawartość w poszukiwaniu czegoś idealnego, ale czym bardziej się starałam tym gorzej mi to wychodziło. Ostatecznie złapałam za pomarańczową sukienkę do kolan. Zmieniłam jeansy i koszulkę na śliczną sukienkę i zerknęłam jeszcze  w poszukiwaniu butów.  Chwyciłam za czarne lakierowane baleriny i wsunęłam na stopy. W łazience rozpuściłam swoje włosy i rozczesałam je jeszcze raz. Nałożyłam jeszcze tylko większą warstwę tuszu i uznałam, że wyglądam nawet okay. Nie chciałam się stroić  to przecież było tylko zwykłe korepetycje.
W pokoju przewiesiłam zwykłą torebkę przez ramię i rzuciłam do niej telefon, oraz inne potrzebne rzeczy. Wyszłam z pokoju  i zbiegłam ze schodów, o mało nie potykając się i zabijając. Na całe szczęście rodziców nie było. Zapewne byli w firmie. Wzięłam kluczyki z bmw ojca i opuściłam dom , zamykając go. Otworzyłam garaż kodem i weszłam do środka. Wsiadłam do bmw i odpaliłam go. Wyjechałam z garażu i nacisnęłam guzik na pilocie, który był w środku. 17:43  - miałam dobry czas. Droga nie była długa, ponieważ trwała jedyne 10 minut. Zaparkowałam przed wielkim apartamentowcem i wyszłam z samochodu. Zamknęłam go i ruszyłam do wejścia. Wpisałam kod, który przepisałam z sms-a i weszłam do środka. Wnętrze było bardzo eleganckie. Cóż tak właśnie spodziewałam się, że mieszka. Wjechałam windą na 4 piętro.  Winda zatrzymała się przed krótkim korytarzem i jedną parą drzwi. Stawiałam stopy kolejno na czerwonym dywanie, idąc pod drzwi. Zapukałam w drzwi, czekając aż mi otworzy. Minęła chwila, zanim drzwi uchyliły się, ukazując bruneta. Jego włosy były mokre, co oznaczało, że brał prysznic, lub ćwiczył.
-Zapomniałem na śmierć-mruknął do siebie. Otworzył szerzej drzwi, wpuszczając mnie do środka.
-Mam pójść?-spytałam cicho. Było mi wstyd. Czułam się jak intruz. Zamknął drzwi, a ja odwróciłam się do niego przodem. Moje oczy szeroko się otworzyły, a usta rozchyliły. Pan Bieber był bez koszulki. Mogłam bez problemu zobaczyć tatuaże, które zdobiły jego dobrze wyćwiczone ciało. Cóż, nie spodziewałabym się tego po nim. Przygryzłam wargę i spuściłam wzrok, czując jak moje policzki robią się czerwone jak nigdy.
-Nie, przepraszam. Ćwiczyłem i zatraciłam się w czasie. Wejdź.- kiwnął głową na wnętrze mieszkania. Niepewnie zsunęłam z nóg baleriny i jako pierwsza poszłam  przez hol chyba do salonu.- mogłabyś na chwilę zaczekać? Wezmę kilku minutowy prysznic- podrapał się po głowie. Mierzwiąc swoje idealne włosy. Nabrałam gwałtownie powietrza, a następnie szybko przytaknęłam głową, odwracając od niego wzrok.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Stałam przed oknem, patrząc przez nie na panoramę Nowego Jorku. Oblizałam wargi i westchnęłam. Minęło kilka minut, odkąd brunet poszedł do łazienki. 
-Piękny widok-usłyszałam głos za sobą. Odwróciłam się i wpadłam na coś dość twardego i wilgotnego. Mój oddech się zatrzymał. Poczułam jakby iskrę, która przeszła przez moje ciało.  W żołądku pojawił się ucisk i jakieś dziwne łaskotki. Szybko odskoczyłam, wpadając na  ścianę za mną. Moje serce zaczęło łomotać.
-Bardzo przepraszam- pisnęłam spanikowana. Przełknęłam ślinę, patrząc na jego twarz.
-Spokojnie. Nic ci nie zrobię-zaśmiał się. Przygryzłam mocno wargę, ale pożałowałam tego, gdy poczułam metaliczny smak w ustach. – serio powinnaś przestać się denerwować, bo zrobisz sobie większą krzywkę niż to- kiwnął głową na mnie. Zanurzył dłoń w kieszeni i wyciągnął z niej paczkę chusteczek podał mi jedną, a ja od razu przyłożyłam ją do krwawiącej wargi.
-Ja nie wiem, co się ze mną dzieje- szybko powiedziałam, ale skrzywiłam się, jeszcze raz analizując swoje słowa.
-Moja obecność tak na ciebie działa?-uniósł brwi. Cień uśmiechu pojawił się na jego twarzy. Moje policzki znowu zrobiły się różowe. Moje ciało dzisiaj w ogóle nie współpracowało ze mną. Tak bardzo jak nie chciałam się rumienić, to  się to działo. Odwróciłam się tyłem do niego, patrząc po raz kolejny na Nowy Jork. Wiem, że to było  bez szacunku, ale nie chciałam aby zobaczył po raz kolejny moje rumieńce. Moje ciało przeszedł dreszcz, gdy poczułam dwie duże dłonie na biodrach. Zamarłam bez ruchu. Nie miałam pojęcia jak się zachować. Zamknęłam oczy nabierając gwałtownie powietrza. Palce mężczyzny lekko zacisnęły się na mojej talii. Niedługo po tym moją skórę na karku otuliło gorące powietrze. Ręka bruneta z mojego biodra przeniosła się wyżej. Odgarnął moje włosy na jedno ramię, przypadkowo dotykając mojej skóry na plecach i ramionach. Opuszkami palców przejechał po nowo odkrytej skórze. Wypuścił gorące powietrze po raz kolejny przyprawiając mnie o rumieniec. O mój boże, co jest grane?! Czy to aby jest legalne? A kurczę, pieprzyć to. Prawdopodobnie najseksowniejszy mężczyzna na świecie stoi za mną i doprowadza mnie do szaleństwa, a ja myślę, czy to legalne. Serio, ze mną chyba coś nie tak jest. Otworzyłam gwałtownie oczy i odsunęłam się do niego. Odeszłam parę kroków w prawą stronę chwytając się za głowę. Co to do cholery było.?
***************************************
Przybywam do was z kolejnym rozdziałem. Początek mi się jakoś nie bardzo podoba, ale cóż poradzić. Nie mogłam wymyślić nic lepszego ;). Rozdział dedykuję Manueli Wybraniec. Dziękuję kochana, że komentujesz każdy, lub prawie każdy rozdział. To wiele dla mnie znaczy ;)

3 komentarze:

  1. Super rozdział :D
    Dziwnie się czuję czytają notatkę haha :)
    Ale bardzo dziękuję :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Po prostu kocham <3 nie mogę doczekać się następnego rozdziału

    OdpowiedzUsuń