sobota, 12 lipca 2014

Rozdział trzeci

-Coś nie tak –spytał swoim wciąż mega seksownym głosem. Westchnęłam, zamykając oczy.
-Nie wiem- szepnęłam. Kiedy spojrzałam na niego zobaczyłam na jego twarzy zmartwienie.
-Jeżeli jestem zbyt nachalny, to przepraszam- od razu odpowiedział mi.
-Nie oto chodzi- westchnęłam, siadając na kanapie.
-To o co?- usiadł obok mnie, ale w znacznej odległości.
-Nie mam pojęcia jak się zachować!-krzyknęłam zdesperowana- Przepraszam, nie powinnam krzyczeć- dopowiedziałam po chwili. Przesunął się w moja stronę, a moje serce od razu zaczęło o wiele szybciej pracować.
-Nic nie rób, to seksowne – przełknęłam głośno ślinę, słysząc to z jego ust. Duża dłoń mężczyzny wylądowała na moim kolanie, które było odkryte. Na mojej skórze pojawiła się „ gęsia skórka” . Zaczerpnęłam gwałtownie powietrza. Ucisk w żołądku po raz kolejny dał o sobie znać. Odchyliłam lekko głowę w tył, gdy jego dłoń zaczęła przemieszczać się w górę. Skóra gdzie mnie dotknął zawała się płonąć. Nie miałam pojęcia jak to robił, ale był w tym wspaniały. Drugą ręką chwycił mój podbródek, stawiając go w pionie. Odwrócił moją głowę w swoją stronę. Nim zdążyłam cokolwiek zrobić, jego usta znalazły się na moich. Moje ciało totalnie odmówiło mi posłuszeństwa gdy jego gorące wargi dotykały moje. Doprowadzał mnie do szaleństwa, a ja nie mogłam nic z  tym zrobić. Nie był to zwykły pocałunek. Jego usta tylko ledwo dotykały moje, muskając je. Zdziwiła mnie jego delikatność, ale w dobrym znaczeniu,  chociaż to może wina tego, że przegryzłam sobie wargę.
Odsunął się ode mnie, spoglądając z pożądaniem. Nagle nad moim ciałem zawładną strach. Nigdy nie robiłam TEGO. Otworzyłam szerzej oczy i odepchnęłam go. Wstałam z kanapy.
-To złe, nie możemy- ponownie na niego spojrzałam.  Przetarłam twarz dłońmi, głośno wzdychając. Moja klatka piersiowa wciąż unosiła się niebezpiecznie szybko. Miałam rację, on będzie moją zgubą.
-Czemu? To, że w czasie lekcji cię uczę, nie znaczy, że po szkole nie możemy spędzać ze sobą czasu i robić różnych rzeczy.- pociągnęłam się za włosy.
-Ale ja nie chcę TEGO robić- szepnęłam.
-A kto powiedział, że musisz? –przyłożyłam palce do skroni i pomasowałam je. – Nie zrobię nic, czego nie będziesz chciała.- podszedł kilka kroków. Przełknęłam ślinę i lekko przytaknęłam.
-Wspaniale- zaśmiał się. Szybkim krokiem przeszedł dystans, który nas dzielił i znalazł się przede mną. Delikatnie popchnął mnie na ścianę i naparł na mnie swoim ciałem. Przeszedł mnie dreszcz. Dziwne łaskotanie znowu pojawiło się w moim brzuchu.
Czułam jego gorący oddech na całej swojej twarzy. Nachylił się, łącząc nasze usta razem. Oddech jakby zatrzymał mi się. Mimo, że wiedziałam, że robię źle, to był to tak przyjemne. Odrzuciłam swoje sumienie na bok i dałam ponieść się chwili. Podniosłam niepewnie ramiona i oplotłam je wokół jego szyi. Brunet przeniósł swoje ręce na moją talię, lekko ją ściskając. Uśmiechnęłam się, ponieważ właśnie tam miałam łaskotki.
-Coś nie tak?-spytał, gdy od razu się ode mnie odsunął. Zaprzeczyłam.
-Po prostu mam łaskotki. – niósł rozbawiony brwi i specjalnie mnie ponownie ścisnął w owym miejscu. Odwróciłam głowę, uśmiechając się. Justin zrobił krok w tył, dając mi odetchnąć.
-Napijesz się czegoś?
-Może być sok- pokiwał głową i poszedł do kuchni, chyba. Wzięłam głęboki wdech, nie wierząc, że to się stało. Rano fantazjowałam o nim, a teraz on tak po prostu całował mnie. Pokręcone co nie? Dodatkowo to mój nauczyciel.
Podeszłam do ściany, na której wisiały różne zdjęcia. Patrzyłam na wszystkie, rozpoznając, o dziwo, ludzi na nich. Pattie i  Jeremy byli najlepszymi przyjaciółki moich rodziców, a Jazmyn i Jaxona widziałam tylko kilka razy. Nigdy nie skojarzyłabym, że są spokrewnieni, chociaż noszą te same nazwiska.
-To moja rodzina- odezwał się głos Justina.
-Zdążyłam się zorientować. Są najlepszymi przyjaciółmi moich rodziców- westchnęłam.- czemu nigdy u nas nie byłeś?-odwróciłam się do niego przodem.
-Zawsze byłem zajęty nauka na egzaminy. A teraz żałuję. – wywróciłam oczami, uśmiechając się.
-Nie pracujesz w firmie ojca?- to ciekawiło mnie najbardziej.
-Będę, ale dopiero po wakacjach- przekręcił głowę i spojrzał na mnie rozbawiony. Serio co z tobą nie tak?
-Po co zatrudniłeś się w szkole na 3 tygodnie?
-Chciałem zobaczyć jak bym sobie radził, ale to chyba nie moja bajka. -wywrócił oczami. Zaśmiałam się.- A no właśnie, przygotowałam ci parę pytań na jutro, żebyś mogła ocenę poprawić. – przytaknęłam i westchnęłam. Z szafki wziął kartkę i wręczył mi.
-Dzięki.- wyminęłam go i podeszłam do kanapy, gdzie leżała moja torebka. Moja komórka zaczęła dzwonić. Gdy na wyświetlaczu pojawiła się nazwa mama, moje serce podskoczyło mi do gardła.
-Gdzie ty do cholery jesteś!-krzyknęła do słuchawki. Odsunęłam lekko telefon od ucha i skrzywiłam się.
-Nie musisz się martwić- powiedziałam cicho. – Jestem….- rozejrzałam się – u Eleny- moje serce biło bardzo szybko. Nienawidziłam jej okłamywać. Bałam się, że dowie się prawdy.
-Jest poniedziałek, a tobie dalej grozi ocena niedostateczna. Testujesz moją cierpliwość-warknęła.
-Przepraszam, zaraz będę w domu- zamknęłam czy.
-Wspaniale- mruknęła i rozłączyła się. Wzięłam głęboki oddech, starając się uspokoić.
-Wszystko okay?-spytał brunet.
-Tak, tylko muszę już iść. Dziękuję za miły wieczór- uśmiechnęłam się lekko i szybko poszłam do drzwi. Wsunęłam na nogi baleriny i opuściłam mieszkanie. Szybko przeszłam przez korytarz i zjechałam windą na sam dół. Wyszłam z budynku i wsiadłam do samochodu.

1 komentarz: